OWOCE BOŻYCH OGRODÓW /1 - 6/

/1/

Dziś I niedziela lipca. Dla wielu z nas pierwsze tygodnie beztroskich wakacji. Odpoczynek, spokój, zwolnienie tempa...

Któż z nas nie lubi usiąść letnią porą w ogrodzie, ciesząc oczy zielenią drzew, a uszy - śpiewem ptaków? Któż z nas nie lubi kosztować najlepszych owoców, które ogród podaje na „zielonej tacy”? Można się rozmarzyć...

Zapraszam Cię, Drogi Czytelniku, abyś przez kilka wakacyjnych tygodni smakował wraz ze mną dary Bożych ogrodów. Odwiedźmy wspólnie kilka biblijnych miejsc, wybierzmy się na „spacer” wśród biblijnych drzew i skosztujmy najsmaczniejszych „duchowych owoców”.

Bóg to Najlepszy Ogrodnik. Sadzi, dogląda, pielęgnuje i oczekuje owoców... Jakich?

/2/

Kiedy sięgamy po Pismo Święte, może pojawić się trudność w odniesieniu czytanych tekstów do obecnych czasów
i do naszego życia. Zwłaszcza, jeśli są to fragmenty Starego Testamentu. Spróbujmy zmierzyć się z tym problemem
i spójrzmy na pierwszy z biblijnych ogrodów i na jego duchowe owoce.

Eden... Z czym, Drogi Czytelniku, kojarzy Ci się ten ogród? Szczęście, świętość, nieśmiertelność. Wszystko się zgadza.
Dziś jednak często nie wierzymy w szczęście, nieśmiertelność łączymy z filmami science fiction, a o świętości myślimy
w kontekście złotych aureoli i obrazków w ramkach.

Jakich więc rajskich owoców wypatruje człowiek XXI wieku? Pozwól, że zwrócę uwagę tylko na jeden z nich: Bliskość.

To, że nosisz w sobie tęsknotę, nie jest Twoją wadą czy słabością. Bóg chciał, żebyśmy potrzebowali się wzajemnie.
Nie musisz być samowystarczalny. Adam mógł w Ewie odnaleźć swoje „drugie ja” - jakby lustro, które pomagało mu zrozumieć siebie...

Dużo o rajskiej bliskości mówi też chwila po grzechu. Bóg, szukając Adama, pokazuje, że sam tęskni za człowiekiem. Przecież wiedział, że zbratał się on ze złem, którego Bóg nienawidzi. Wiedział, a jednak człowieka szukał. Tęsknił za bliskością ukochanej osoby. Jeśli więc w Twoich oczach pojawiają się łzy, bo ktoś odszedł albo zbłądził, nie wstydź się ich przed sobą. Pomyśl, że masz udział w płaczu Boga, który zachwycił się czyjąś bliskością, a potem ją stracił. I niech Twoje łzy tęsknoty oczyszczą drogę ku ponownej bliskości - tej, którą jest większa niż grzech i śmierć.

/3/

Lato w pełni. Wakacje i urlopy „kwitną”. To bardzo dobry czas, aby sięgnąć po owoc z kolejnego Bożego ogrodu.
Pachnie nim Księga Daniela: Zaufanie…

Na pierwszy rzut oka w prorockim przesłaniu tej Księgi odnajdziemy ukazanie wielkiej roli czystości, prawości,
odwagi. Jednak one wszystkie mają za fundament właśnie zaufanie – zwłaszcza wobec samego Boga. Jeśli znasz,
Drogi Czytelniku, przekaz o Trzech Młodzieńcach w piecu ognistym albo historię Daniela w jaskini lwów,
z pewnością dostrzeżesz w nich tę wartość. My dziś zobaczmy, w jaki sposób ukazuje nam ją trzynasty rozdział –
opowiadanie o Zuzannie.

W jednym z wersetów czytamy, że Zuzanna była „delikatna i bardzo piękna” (Dn 13,31). Te cechy nadawały rys jej
kobiecości, odbijały się w lustrze oczu. Tworzyły duet, który podobał się wszystkim. I miały za „towarzystwo”
właśnie bezgraniczne zaufanie… Nawet podczas prowadzenia na śmierć, Zuzanna nie straciła nadziei, pokładanej
w Bogu. Ufność stała się mostem, po którym On „przeszedł”, aby okazać swą moc. Kiedy Daniel zapytał dwóch
starców o drzewo, pod którym widzieli Zuzannę w ogrodzie, ci skłamali na swoją zgubę. Tak wybrali… My jednak,
patrząc na tekst biblijny głębiej, możemy powiedzieć, że faktycznie obaj widzieli ją pod tym samym „drzewem”.
Nazwijmy je „Drzewem Zaufania”… Zuzanna przecież całym swym kobiecym, delikatnym i pięknym sercem schroniła
się w jego cieniu, oddając wszystko Bogu.

Opowiadanie z Księgi Daniela może komuś wydawać się mniej lub bardziej prawdopodobną „bajką”. Czy aby na pewno
nią jest? Czy nie spotykają nas sytuacje, w których fundamentem decyzji i postaw powinno stać się zaufanie –
najpierw Bogu, ale też naszym naprawdę bliskim ludziom? Życiowe doświadczenia, zawody i zranienia sprawiają,
że budujemy mur, odgraniczający nas od siebie wzajemnie. Bo przecież znów może zaboleć, rany zaczną krwawić,
poczujemy się oszukani. Boimy się, ale… aby żyć, trzeba zaufać, że słońce nie istnieje po to, by nas spalić,
a deszcz nie po to, by przynieść powódź. Słońce czyjegoś uśmiechu i deszcz łez także…

Opowiadanie o Zuzannie, o „owocu”, którym nakarmiła swoje serce to wskazówka dana od Boga, który DZIŚ mówi –
do Ciebie i do mnie: „Nie rozdawaj swojego zaufania na prawo i lewo, ale nie bój się oddać życia w dobre,
kochające ręce”.


/4/


„Ogrodem zamkniętym jesteś, siostro ma, oblubienico, ogrodem zamkniętym, źródłem zapieczętowanym...”
/Pnp 4, 12/.

Czy ogród biblijny może być metaforą osoby? Oczywiście! Tym bardziej jeśli chodzi o osobę tak barwną, otoczoną
nutą pięknego zapachu i bogactwem słodkich owoców, jaką jest... KOBIETA.

Ktoś przewrotnie mógłby powiedzieć, że tym słowem określa się połowę ludzkości, że to nie żadna wyjątkowość.
Jednak Kobieta, pisana przez duże „K”, wcale nie należy dziś (niestety) do rzeczywistości, spotykanej za każdym rogiem...

Na jakie owoce kobiecości zwraca naszą uwagę Pieśń nad Pieśniami? Sama nazwa Księgi pokazuje, że są tam
zawarte liczne wyszukane „biblijne smaki”. Jeżeli, Drogi Czytelniku, zagłębiłeś się choć raz w treść ośmiu rozdziałów Pnp, jeśli znasz opisy Oblubienicy, to... wiesz, o co chodzi.

My dzisiaj zatrzymajmy się tylko na jednym, lecz bardzo wymownym, określeniu. Biblijny ogród z Pieśni nad Pieśniami rodzi owoc, który o. Adam Szustak OP określił pięknym mianem: Gracja...

Cóż takiego oznacza słowo „Gracja”? Na łamach „Mojej Parafii” nie mamy zbyt wiele miejsca na odpowiedź, ale zachęcam do obejrzenia na YouTube 5. odcinka z cyklu „Ballady i romanse”, pt. „Czy jestem wystarczająco
piękna?”

Gracja to splot... wdzięku, cech fizycznych, spojrzenia, uśmiechu i wielu innych. Jest ona często określana jako „to coś”, co sprawia, że Kobieta staje się wyjątkowa. Ogród zamknięty... zagadkowy, niezwykły, nierozpoznany do końca. Źródło zapieczętowane, z którego w upalny dzień można zaczerpnąć świeżej wody.

I jeszcze jedno... Mamy właśnie sierpień - miesiąc, w którym na szlakach pielgrzymich tak często można usłyszeć Godzinki. Przepiękny śpiew na część Najpiękniejszej z Kobiet, na chwałę Kobiety nad Kobietami... Niezależnie od tego, czy pielgrzymowałeś ostatnio wraz z Białą „11”, czy nie, spróbuj w tym miesiącu poznać lepiej Nabożeństwo Godzinek.

Spróbuj też często odwiedzać w swojej modlitwie najwspanialszy Ogród Zamknięty, jakim jest Maryja.

/5/

Wakacje minęły, lato się skończyło... Jednak my zatrzymajmy się jeszcze na chwilę wśród biblijnej zieleni.
Po wędrówce szlakiem Starego Testamentu, posmakujmy owoców, znalezionych w ogrodach ukazanych na kartach
Ewangelii…

Tego miejsca przedstawiać nie trzeba. Getsemani… Ogród, który poznał Mękę Pana. To jego „zielone dłonie”
zdawały się ocierać krwawy pot z twarzy i ramion Jezusa, zatopionego w modlitwie pełnej cierpienia. To jego
delikatny, nocny „oddech” starał się koić skołatane serce Zbawiciela, kiedy wdzierały się w nie strach i trwoga. To szum jego drzew próbował dodawać otuchy, gdy szatan (jak podaje bł. Katarzyna Emmerich w „Pasji”) w przewrotny sposób kusił Boga-Człowieka. Ogród, którego najpiękniejszym owocem jest PRAWDA.

Chrystus w Ogrójcu… Ecce Homo. Zatrwożony, lecz mocny. Umęczony, jednak piękny. Osamotniony, a zarazem
szukający wsparcia u bliskich. Taka jest prawda o człowieku. Niektórzy nazywają to wieloaspektowością życia, inni - bogactwem człowieczeństwa. Każdy z nas zbudowany jest z wielu „nut”. Oby tylko wszystkie „dźwięki”, mimo swej różnorodności, tworzyły symfonię, a nie kakofonię. Kiedy w duszy szaleje burza i kiedy trwa flauta.

Czy jednak spośród wielu spraw, które tworzą ludzki portret, można odnaleźć jakiś jeden najważniejszy rys? To na pewno miłość. Tak uczy Ewangelia. Nie ma większego przykazania niż miłość, więc ona musi być wyznacznikiem, miarą człowieczeństwa. Jednak miłość ma różne twarze. Ogrójec ukazuje nam szczególnie jedną z nich. Taką, której dziś często wstydzą się albo boją się ludzie. Pokora, czyli uznanie prawdy o sobie. Święta Tereska od Dzieciątka Jezus powiedziała: „Szukałam prawdy. Zrozumiałam pokorę”. Dwa słowa, spojone wzajemnie. Tak bardzo obecne w Getsemani…

I jeszcze jedna myśl, związana z tym Ogrodem. Nawet dzieci wiedzą, jakie drzewa tam rosną. Oliwki… A drzewa
oliwne mają bardzo ciekawą cechę. Ścięte, odradzają się od korzeni. Jeśli więc kiedyś przyjdzie w życiu chwila, w której będziesz czuł, że leżysz jak Jezus w prochu ziemi, otoczony pokusami, osądami, bólem… nie trać nadziei. W Twoim Ogrójcu także rosną „Boże oliwki”. I one mogą odrodzić się w Tobie. Mogą zagoić się rany, odbudować relacje. Może przyjść nawrócenie, pokonanie nałogu i odnalezienie sensu cierpienia. Tylko nie zakładaj masek. Przed Bogiem, ludźmi, którzy Cię kochają i sobą samym. Prawda i pokora dokonają cudu.


/6/

Ostatni...

Często, słysząc to słowo, czujemy niepokój, a nawet strach. Mimo wszystko, raz po raz, przychodzi nam się z nim zmierzyć. Ostatnia rozmowa, ostatnie spotkanie, ostatnie pożegnanie... Nadzieja ulatuje, a serce płacze. I chciałoby się krzyknąć: „Co dalej?!”. W odpowiedzi – cisza…

Ostatnie miejsce w Biblii, jakie wspólnie odwiedzimy, to Ogród Bożego Grobu. Tam dotarł smutny, pogrzebowy orszak, w którym wykiełkowały zwątpienie i rezygnacja. Ciało delikatnie i z pietyzmem ułożone na grobowej płycie. Ostatnie łzy, płynące po białym całunie, w który owinięto Skarb. Potem już tylko odgłos zataczanego kamienia. I... cisza.

Czy właśnie ta przejmująca cisza jest najważniejszym owocem ostatniego ogrodu? Czy taki ma być koniec każdej pięknej historii? Nie. Dobrze wiemy z kart Ewangelii, że po niedługim czasie w tym właśnie ogrodzie zakwitło znów ŻYCIE. A potem rozśpiewało się ono mocnym i radosnym głosem anioła: „Nie ma Go tu!”. Bóg wiedział, co robi. Bo jest taka cisza, która zamiast dawać prawdziwe ukojenie, staje się miejscem kuszącej, niebezpiecznej ucieczki. Grobem, który powoli prowadzi do zapomnienia. Do wyrzucenia z serca, a w końcu i z pamięci tego, co ważne i cenne, choć trudne i wymagające. Jeśli wybierzemy wygodny „święty spokój” zamiast trudu poszukiwania siebie wzajemnie, jeśli przestaniemy tęsknić za ŻYCIEM, możemy… choć strasznie to brzmi… nigdy nie opuścić grobu, w którym pochowane zostały nasze marzenia i relacje. Z Bogiem i ludźmi.

Dla Miłości jednak nigdzie nie jest „zbyt daleko”. Ona umie pokonać każde zło, każdy grób. Potrafi sprawić, że nawet wokół skały śmierci zakwitnie ogród. Podobnie, jak zakwitł nową nadzieją i pokojem w Poranek wielkanocny. Jednak aby tak się stało, trzeba wybrać ŻYCIE, odrzucając kamień, tak często przygniatający czułość i wrażliwość naszych serc. Oby nigdy nie zabrakło nam odwagi i chęci do mądrych i dobrych decyzji.








Dziękuję wszystkim, którzy dotarli ze mną aż tutaj, do ostatniej biblijnej wędrówki. Dziękuję za wspólne pochylanie się nad
Pismem Świętym – w tym, ale i w każdym poprzednim cyklu. Oby Słowo sprawiało w nas cuda. Nie tylko te spektakularne, których
wyczekują media, ale nade wszystko cuda, które zna tylko Bóg i nasze serca.

ms 

do góry