/1/
Dziś I niedziela lipca. Dla wielu z nas pierwsze tygodnie
beztroskich wakacji. Odpoczynek, spokój, zwolnienie tempa...
Któż z nas nie lubi usiąść letnią porą w ogrodzie, ciesząc oczy
zielenią drzew, a uszy - śpiewem ptaków? Któż z nas nie lubi
kosztować najlepszych owoców, które ogród podaje na „zielonej tacy”?
Można się rozmarzyć...
Zapraszam Cię, Drogi Czytelniku, abyś przez kilka wakacyjnych
tygodni smakował wraz ze mną dary Bożych ogrodów. Odwiedźmy wspólnie
kilka biblijnych miejsc, wybierzmy się na „spacer” wśród biblijnych
drzew i skosztujmy najsmaczniejszych „duchowych owoców”.
Bóg to Najlepszy Ogrodnik. Sadzi, dogląda, pielęgnuje i oczekuje
owoców... Jakich?
/2/
Kiedy sięgamy po Pismo Święte, może pojawić się trudność w
odniesieniu czytanych tekstów do obecnych czasów
i do naszego życia. Zwłaszcza, jeśli są to fragmenty Starego
Testamentu. Spróbujmy zmierzyć się z tym problemem
i spójrzmy na pierwszy z biblijnych ogrodów i na jego duchowe owoce.
Eden... Z czym, Drogi Czytelniku, kojarzy Ci się ten ogród?
Szczęście, świętość, nieśmiertelność. Wszystko się zgadza.
Dziś jednak często nie wierzymy w szczęście, nieśmiertelność łączymy
z filmami science fiction, a o świętości myślimy
w kontekście złotych aureoli i obrazków w ramkach.
Jakich więc rajskich owoców wypatruje człowiek XXI wieku? Pozwól, że
zwrócę uwagę tylko na jeden z nich: Bliskość.
To, że nosisz w sobie tęsknotę, nie jest Twoją wadą czy słabością.
Bóg chciał, żebyśmy potrzebowali się wzajemnie.
Nie musisz być samowystarczalny. Adam mógł w Ewie odnaleźć swoje
„drugie ja” - jakby lustro, które pomagało mu zrozumieć siebie...
Dużo o rajskiej bliskości mówi też chwila po grzechu. Bóg, szukając
Adama, pokazuje, że sam tęskni za człowiekiem. Przecież wiedział, że
zbratał się on ze złem, którego Bóg nienawidzi. Wiedział, a jednak
człowieka szukał. Tęsknił za bliskością ukochanej osoby. Jeśli więc
w Twoich oczach pojawiają się łzy, bo ktoś odszedł albo zbłądził,
nie wstydź się ich przed sobą. Pomyśl, że masz udział w płaczu Boga,
który zachwycił się czyjąś bliskością, a potem ją stracił. I niech
Twoje łzy tęsknoty oczyszczą drogę ku ponownej bliskości - tej,
którą jest większa niż grzech i śmierć.
/3/
Lato w pełni. Wakacje i urlopy „kwitną”. To bardzo dobry czas, aby
sięgnąć po owoc z kolejnego Bożego ogrodu.
Pachnie nim Księga Daniela: Zaufanie…
Na pierwszy rzut oka w prorockim przesłaniu tej Księgi odnajdziemy
ukazanie wielkiej roli czystości, prawości,
odwagi. Jednak one wszystkie mają za fundament właśnie zaufanie –
zwłaszcza wobec samego Boga. Jeśli znasz,
Drogi Czytelniku, przekaz o Trzech Młodzieńcach w piecu ognistym
albo historię Daniela w jaskini lwów,
z pewnością dostrzeżesz w nich tę wartość. My dziś zobaczmy, w jaki
sposób ukazuje nam ją trzynasty rozdział –
opowiadanie o Zuzannie.
W jednym z wersetów czytamy, że Zuzanna była „delikatna i bardzo
piękna” (Dn 13,31). Te cechy nadawały rys jej
kobiecości, odbijały się w lustrze oczu. Tworzyły duet, który
podobał się wszystkim. I miały za „towarzystwo”
właśnie bezgraniczne zaufanie… Nawet podczas prowadzenia na śmierć,
Zuzanna nie straciła nadziei, pokładanej
w Bogu. Ufność stała się mostem, po którym On „przeszedł”, aby
okazać swą moc. Kiedy Daniel zapytał dwóch
starców o drzewo, pod którym widzieli Zuzannę w ogrodzie, ci
skłamali na swoją zgubę. Tak wybrali… My jednak,
patrząc na tekst biblijny głębiej, możemy powiedzieć, że faktycznie
obaj widzieli ją pod tym samym „drzewem”.
Nazwijmy je „Drzewem Zaufania”… Zuzanna przecież całym swym
kobiecym, delikatnym i pięknym sercem schroniła
się w jego cieniu, oddając wszystko Bogu.
Opowiadanie z Księgi Daniela może komuś wydawać się mniej lub
bardziej prawdopodobną „bajką”. Czy aby na pewno
nią jest? Czy nie spotykają nas sytuacje, w których fundamentem
decyzji i postaw powinno stać się zaufanie –
najpierw Bogu, ale też naszym naprawdę bliskim ludziom? Życiowe
doświadczenia, zawody i zranienia sprawiają,
że budujemy mur, odgraniczający nas od siebie wzajemnie. Bo przecież
znów może zaboleć, rany zaczną krwawić,
poczujemy się oszukani. Boimy się, ale… aby żyć, trzeba zaufać, że
słońce nie istnieje po to, by nas spalić,
a deszcz nie po to, by przynieść powódź. Słońce czyjegoś uśmiechu i
deszcz łez także…
Opowiadanie o Zuzannie, o „owocu”, którym nakarmiła swoje serce to
wskazówka dana od Boga, który DZIŚ mówi –
do Ciebie i do mnie: „Nie rozdawaj swojego zaufania na prawo i lewo,
ale nie bój się oddać życia w dobre,
kochające ręce”.
/4/
„Ogrodem zamkniętym jesteś, siostro ma, oblubienico, ogrodem
zamkniętym, źródłem zapieczętowanym...”
/Pnp 4, 12/.
Czy ogród biblijny może być metaforą osoby? Oczywiście! Tym bardziej
jeśli chodzi o osobę tak barwną, otoczoną
nutą pięknego zapachu i bogactwem słodkich owoców, jaką jest...
KOBIETA.
Ktoś przewrotnie mógłby powiedzieć, że tym słowem określa się połowę
ludzkości, że to nie żadna wyjątkowość.
Jednak Kobieta, pisana przez duże „K”, wcale nie należy dziś
(niestety) do rzeczywistości, spotykanej za każdym rogiem...
Na jakie owoce kobiecości zwraca naszą uwagę Pieśń nad Pieśniami?
Sama nazwa Księgi pokazuje, że są tam
zawarte liczne wyszukane „biblijne smaki”. Jeżeli, Drogi Czytelniku,
zagłębiłeś się choć raz w treść ośmiu rozdziałów Pnp, jeśli znasz
opisy Oblubienicy, to... wiesz, o co chodzi.
My dzisiaj zatrzymajmy się tylko na jednym, lecz bardzo wymownym,
określeniu. Biblijny ogród z Pieśni nad Pieśniami rodzi owoc, który
o. Adam Szustak OP określił pięknym mianem: Gracja...
Cóż takiego oznacza słowo „Gracja”? Na łamach „Mojej Parafii” nie
mamy zbyt wiele miejsca na odpowiedź, ale zachęcam do obejrzenia na
YouTube 5. odcinka z cyklu „Ballady i romanse”, pt. „Czy jestem
wystarczająco
piękna?”
Gracja to splot... wdzięku, cech fizycznych, spojrzenia, uśmiechu i
wielu innych. Jest ona często określana jako „to coś”, co sprawia,
że Kobieta staje się wyjątkowa. Ogród zamknięty... zagadkowy,
niezwykły, nierozpoznany do końca. Źródło zapieczętowane, z którego
w upalny dzień można zaczerpnąć świeżej wody.
I jeszcze jedno... Mamy właśnie sierpień - miesiąc, w którym na
szlakach pielgrzymich tak często można usłyszeć Godzinki. Przepiękny
śpiew na część Najpiękniejszej z Kobiet, na chwałę Kobiety nad
Kobietami... Niezależnie od tego, czy pielgrzymowałeś ostatnio wraz
z Białą „11”, czy nie, spróbuj w tym miesiącu poznać lepiej
Nabożeństwo Godzinek.
Spróbuj też często odwiedzać w swojej modlitwie najwspanialszy Ogród
Zamknięty, jakim jest Maryja.
/5/
Wakacje minęły, lato się skończyło... Jednak my zatrzymajmy się
jeszcze na chwilę wśród biblijnej zieleni.
Po wędrówce szlakiem Starego Testamentu, posmakujmy owoców,
znalezionych w ogrodach ukazanych na kartach
Ewangelii…
Tego miejsca przedstawiać nie trzeba. Getsemani… Ogród, który poznał
Mękę Pana. To jego „zielone dłonie”
zdawały się ocierać krwawy pot z twarzy i ramion Jezusa, zatopionego
w modlitwie pełnej cierpienia. To jego
delikatny, nocny „oddech” starał się koić skołatane serce
Zbawiciela, kiedy wdzierały się w nie strach i trwoga. To szum jego
drzew próbował dodawać otuchy, gdy szatan (jak podaje bł. Katarzyna
Emmerich w „Pasji”) w przewrotny sposób kusił Boga-Człowieka. Ogród,
którego najpiękniejszym owocem jest PRAWDA.
Chrystus w Ogrójcu… Ecce Homo. Zatrwożony, lecz mocny. Umęczony,
jednak piękny. Osamotniony, a zarazem
szukający wsparcia u bliskich. Taka jest prawda o człowieku.
Niektórzy nazywają to wieloaspektowością życia, inni - bogactwem
człowieczeństwa. Każdy z nas zbudowany jest z wielu „nut”. Oby tylko
wszystkie „dźwięki”, mimo swej różnorodności, tworzyły symfonię, a
nie kakofonię. Kiedy w duszy szaleje burza i kiedy trwa flauta.
Czy jednak spośród wielu spraw, które tworzą ludzki portret, można
odnaleźć jakiś jeden najważniejszy rys? To na pewno miłość. Tak uczy
Ewangelia. Nie ma większego przykazania niż miłość, więc ona musi
być wyznacznikiem, miarą człowieczeństwa. Jednak miłość ma różne
twarze. Ogrójec ukazuje nam szczególnie jedną z nich. Taką, której
dziś często wstydzą się albo boją się ludzie. Pokora, czyli uznanie
prawdy o sobie. Święta Tereska od Dzieciątka Jezus powiedziała:
„Szukałam prawdy. Zrozumiałam pokorę”. Dwa słowa, spojone wzajemnie.
Tak bardzo obecne w Getsemani…
I jeszcze jedna myśl, związana z tym Ogrodem. Nawet dzieci wiedzą,
jakie drzewa tam rosną. Oliwki… A drzewa
oliwne mają bardzo ciekawą cechę. Ścięte, odradzają się od korzeni.
Jeśli więc kiedyś przyjdzie w życiu chwila, w której będziesz czuł,
że leżysz jak Jezus w prochu ziemi, otoczony pokusami, osądami,
bólem… nie trać nadziei. W Twoim Ogrójcu także rosną „Boże oliwki”.
I one mogą odrodzić się w Tobie. Mogą zagoić się rany, odbudować
relacje. Może przyjść nawrócenie, pokonanie nałogu i odnalezienie
sensu cierpienia. Tylko nie zakładaj masek. Przed Bogiem, ludźmi,
którzy Cię kochają i sobą samym. Prawda i pokora dokonają cudu.
/6/
Ostatni...
Często, słysząc to słowo, czujemy niepokój, a nawet strach. Mimo
wszystko, raz po raz, przychodzi nam się z nim zmierzyć. Ostatnia
rozmowa, ostatnie spotkanie, ostatnie pożegnanie... Nadzieja
ulatuje, a serce płacze. I chciałoby się krzyknąć: „Co dalej?!”. W
odpowiedzi – cisza…
Ostatnie miejsce w Biblii, jakie wspólnie odwiedzimy, to Ogród
Bożego Grobu. Tam dotarł smutny, pogrzebowy orszak, w którym
wykiełkowały zwątpienie i rezygnacja. Ciało delikatnie i z pietyzmem
ułożone na grobowej płycie. Ostatnie łzy, płynące po białym całunie,
w który owinięto Skarb. Potem już tylko odgłos zataczanego kamienia.
I... cisza.
Czy właśnie ta przejmująca cisza jest najważniejszym owocem
ostatniego ogrodu? Czy taki ma być koniec każdej pięknej historii?
Nie. Dobrze wiemy z kart Ewangelii, że po niedługim czasie w tym
właśnie ogrodzie zakwitło znów ŻYCIE. A potem rozśpiewało się ono
mocnym i radosnym głosem anioła: „Nie ma Go tu!”. Bóg wiedział, co
robi. Bo jest taka cisza, która zamiast dawać prawdziwe ukojenie,
staje się miejscem kuszącej, niebezpiecznej ucieczki. Grobem, który
powoli prowadzi do zapomnienia. Do wyrzucenia z serca, a w końcu i z
pamięci tego, co ważne i cenne, choć trudne i wymagające. Jeśli
wybierzemy wygodny „święty spokój” zamiast trudu poszukiwania siebie
wzajemnie, jeśli przestaniemy tęsknić za ŻYCIEM, możemy… choć
strasznie to brzmi… nigdy nie opuścić grobu, w którym pochowane
zostały nasze marzenia i relacje. Z Bogiem i ludźmi.
Dla Miłości jednak nigdzie nie jest „zbyt daleko”. Ona umie pokonać
każde zło, każdy grób. Potrafi sprawić, że nawet wokół skały śmierci
zakwitnie ogród. Podobnie, jak zakwitł nową nadzieją i pokojem w
Poranek wielkanocny. Jednak aby tak się stało, trzeba wybrać ŻYCIE,
odrzucając kamień, tak często przygniatający czułość i wrażliwość
naszych serc. Oby nigdy nie zabrakło nam odwagi i chęci do mądrych i
dobrych decyzji.
Dziękuję wszystkim, którzy dotarli ze mną aż tutaj, do ostatniej
biblijnej wędrówki. Dziękuję za wspólne pochylanie się nad
Pismem Świętym – w tym, ale i w każdym poprzednim cyklu. Oby Słowo
sprawiało w nas cuda. Nie tylko te spektakularne, których
wyczekują media, ale nade wszystko cuda, które zna tylko Bóg i nasze
serca.
ms